niedziela, 9 grudnia 2018

„W ułamku sekundy” Alex Kava

„W ułamku sekundy” to druga część cyklu o Maggie O'Dell - agentce specjalnej FBI, która znowu musi zmierzyć się z niewyobrażalnie okrutnym mordercą jakim jest Albert Stucky. Został on nazwany Kolekcjonerem. Po tym jak udało mu się uciec z więzienia znowu bawi się z agentką w kotka i myszkę. Maggie wznawia polowanie na psychopatę, jednak to nie jest takie proste, kiedy on za każdym razem jest od niej o krok szybszy. 


~*~

poniedziałek, 19 listopada 2018

„Gus” Kim Holden


Tytułowego Gus'a mogliśmy poznać  już w „Promyczku” - wspaniałej, niezwykle wzruszającej książce Kim Holden. Główny bohater to najlepszy przyjaciel Kate, na którego ta wspaniała dziewczyna miała ogromny wpływ. Teraz, po jej stracie Gus nie może dojść do siebie. Staje się wrakiem człowieka. Ulgę w tym bólu psychicznych przynosi mu alkohol, narkotyki i przygodny seks. Powieść, to historia chłopaka, który po stracie najlepszej przyjaciółki a zarazem miłości życia stara się pozbierać i rozpocząć wszystko od nowa z kobietą, która również została skrzywdzona przez życie. 


poniedziałek, 12 listopada 2018

„Z jednym wyjątkiem” Katarzyny Puzyńskiej




W Lipowie już na dobre zagościła wiosna. Rozgrzewa nie tylko powietrze, ale także serce Daniela Podgórkiego, który zamierza oświadczyć się swojej wybrance. Tymczasem zostaje zamordowana pewna kwiaciarka, a sprawą zabójstwa zajmuje się właśnie Daniel i Klementyna Kopp. Zespół musi poradzić sobie z trudnymi pytaniami - kto mógł życzyć śmierci samotnej starszej pani? Dlaczego wytatuował na jej piersi trudny do odszyfrowania napis? I co ma z tym wspólnego historia pewnej pary młodych ludzi sprzed ponad stu sześćdziesięciu lat? 

~*~

„Z jednym wyjątkiem” to czwarta część sagi o Lipowie, którą jestem oczarowana. Książki Katarzyny Puzyńskiej to powieści kryminalne z dość obszernie rozwiniętym wątkiem obyczajowym. Tym razem autorka przedstawia nam bardzo ciekawą zagadkę, która ma wiele wspólnego z ... szachami. I z parą młodych ludzi, żyjących ponad sto sześćdziesiąt lat temu. Kryminał ten naprawdę bardzo mi się podobał. Sprawiał, że zapominałam o całym świecie i bez reszty zatracałam się w świecie bohaterów. Zagadka całkowicie mnie pochłonęła i z niecierpliwością czekałam na zakończenie. Pomimo tego, że „Z jednym wyjątkiem” jest książką świetnie napisaną i czytało się ją przyjemnie i szybko, to jednak miałam wrażenie, że jest ona zbyt obszerna i rozwlekła. Dość sporą część zajmują relacje z odprawy, gdzie za każdym razem jest podsumowywane śledztwo. Moim zdaniem wprowadza to liczne powtórzenia i spowalnia akcję, która już jest spowolniona przez wątek obyczajowy, ale to akurat mi się podoba. 

Akcja kryminału jest prowadzona w trojaki sposób. Przede wszystkim mamy główny wątek, w którym prowadzone jest śledztwo. Po drugie mamy wątek poboczny, który dzieje się w dalekiej przeszłości. I tutaj brawa dla Katarzyny Puzyńskiej za dopasowanie języka do tamtych czasów. Po trzecie mamy listy zabójcy, w których opisuje swoje odczucia związane z morderstwem. 

Podsumowując, „Z jednym wyjątkiem” to bardzo dobry kryminał z wątkiem obyczajowym, choć może trochę zbyt obszernym. Czyta się go z przyjemnością i z niecierpliwieniem. Nie mogę się już odczekać, kiedy znowu przeniosę się do wspaniałego, aczkolwiek niebezpiecznego Lipowa. 




piątek, 2 listopada 2018

„Z każdym oddechem” Nicholas Sparks


Hope to trzydziestosześcioletnia kobieta, która od sześciu lat żyje w dość burzliwym związku, a spełnienie marzenia o ślubie i dzieciach nadal jest odkładane na później. Jej ojciec natomiast cierpi na poważną chorobą. Dlatego też kobieta wykorzystuje przyjazd na wesele przyjaciółki i postanawia odciąć się od wszystkiego, spędzić tydzień w wakacyjnym domu w Sunset Beach i spokojnie zastanowić się nad swoją przyszłością. Drugim bohaterem książki jest Tru - przewodnik safari, który do Sunset Beach przyjechał po to, aby poznać ojca i dowiedzieć się więcej o młodości swojej matki. Gdy drogi tych dwojga obcych sobie ludzi niespodziewanie się krzyżują, wybucha między nimi żarliwe uczucie. Jednak sielanka nie trwa wiecznie i wkrótce będą zmuszeni dokonać trudnego wyboru: oddać się tej pięknej miłości czy spełnić obowiązek wobec rodziny? Posłuchać głosu serca czy rozsądku? 

~*~

Do książek Nicholasa Sparksa mam ogromny sentyment. Niestety dwie ostatnie powieści tego autora były dość słabe. Nie chodzi tylko o fabułę, której już nawet nie pamiętam, ale przede wszystkim o sam sposób ich napisania - czułam, jakby książki te były twórczości kogoś innego. Dlatego też bałam się nowej pozycji Sparksa. Bałam się kolejnego rozczarowania. Na szczęście mnie to nie spotkało! „Z każdym oddechem” to powrót mojego idola! Książka ta jest po prostu piękna, przeurocza i otulająca. A ocean i  spacery na plaży nadaje jej niesamowitego klimatu. Powieść ta jest również napisana w charakterystyczny dla tego autora sposób - mało dialogów, ale za to duża ilość pięknych opisów, które ani przez moment nie nudzą. Sam pomysł na książkę również jest bardzo dobry. Wykorzystanie motywu skrzynek i listów jest strzałem w dziesiątkę i nadaje książce tego czegoś. Historia, choć może trochę bajkowa, udowodnia, że Sparks jest mistrzem pisania o miłości i nie ma szans, żeby ktoś do zdetronizował. Ponadto powieść ta nie tylko wciąga i nie chce się jej odłożyć i wyjść z tego świata, ale także wzrusza do łez - jak na tego autora przystało. Totalnie łamie serce.To przepiękna historia o prawdziwej miłości, aż do śmierci.

Dość lukrowania, czas na wady. Po pierwsze - schematyczność. Pomimo tego, że fabuła bardzo mi się podobała to nie ma co ukrywać - była bardzo, ale to bardzo schematyczna. Szczególnie początek. Kobieta i mężczyzna poznają się, idą na spacer na plażę, następnie organizują kolacje u któregoś z nich, a po niej siadają na werandzie i delektują się wieczorem. Później ich znajomość się rozwija. Znacie to? Ja miałam wrażenie, że gdzieś to już czytałam. I to w kilku książkach Sparksa. Co do zakończenia - jest dość przewidywalne i typowe dla tego autora, jednak muszę przyznać, że w tym aspekcie odbiegł trochę od swej schematyczności. 

Kolejną wadą jest jej wydanie. Gdy tylko otworzyłam swój egzemplarz w mojej głowie pojawiły się słowa: "co oni zrobili z tą książką?". Chodzi mi o to, że jest inaczej wydana. Inny, gorszy papier, nie biały a pożółkły. Dodatkowo, ilość tekstu w starym wydaniu jest o 1/4 większa niż w tym, co sprawia, że książka ta ma niby ponad 360 stron a tak naprawdę liczy sobie o prawie 100 stron mniej. Bardzo nie lubię takiego nadmuchania. I już wiem, czemu udało mi się ją przeczytać w jeden dzień... 

Podsumowując, „Z każdym oddechem” to bardzo dobra książka, którą musi przeczytać każda osoba lubiąca powieści Nicholasa Sparksa. Ale nie tylko! To także pozycja dla tych, którzy lubią wzruszające, trochę bajkowe, łzawe historie o miłości, napisane w sposób... po prostu piękny. Pomimo kilku wad - polecam. 


środa, 24 października 2018

„Skradzione małżeństwo” Diane Chamberlain


Akcja nowej powieści Diane Chamberlain toczy się w roku 1944, kiedy to młoda Tess DeMell, marząca o byciu pielęgniarką, niespodziewanie zrywa zaręczyny z miłością swojego życia, pali za sobą wszystkie mosty i wyprowadza się do małego miasta na południu Stanów Zjednoczonych, aby tam poślubić człowieka, którego widziała raz w życiu, ale za to zmienił je o 180 stopni. Henry jest człowiekiem bogatym, posiadającym własną fabrykę mebli. Jest także mężczyzną skrytym a ich małżeństwo, istnieje tylko na papierku. Dziewczyna musi poradzić sobie z nową rzeczywistością - jest zupełnie sama, szykanowana i niechciana przez teściową i otoczenie. W dodatku cały czas kocha swojego byłego narzeczonego...

~*~

Już od dawna uwielbiam książki Diane Chamberlain i z niecierpliwością wyczekuję kolejnych. Autorka zawsze porusza w nich trudne, czasami nawet kontrowersyjne tematy, zmuszające do refleksji. Po lekturze za każdym razem nasuwa się pytanie: „Co ja bym zrobiła na miejscu bohatera”, co sprawia, że książki nie da się ot tak odłożyć i sięgnąć po następną. Nie, jej książki pozostają w głowie na długo. I tak jest tym razem. Po raz kolejny Diane Chamberlain serwuje nam niezwykle oryginalny pomysł na fabułę. Wprowadza nas w świat bohaterki, która przez jedną noc, przez jeden kieliszek za dużo, zniszczyła wszystko, co dotychczas miała - świetlaną przyszłość pielęgniarki, kochającego narzeczonego, wspaniałą matką. W zamian za to otrzymała małżeństwo bez miłości, odrzucenie i niechęć otoczenia. Tess stara się z tym wszystkim walczyć i przekonać do siebie bliskich męża. Wraz z biegiem stron możemy zauważyć przemianę głównej bohaterki - od dziewczyny, która z rozpaczy była zmuszona poślub nieznajomego mężczyznę, która chciała się przypodobać wszystkim wokół, aż po pewną siebie, profesjonalną pielęgniarkę, która wie czego chce i do tego dąży, pomimo przeciwności. 

Historia przedstawiona w książce jest naprawdę wspaniała i niezwykle wciągająca. Bardzo żałuję, że nie mogę powiedzieć Wam więcej na temat fabuły, co by Was jeszcze bardziej zachęciło do przeczytania tej powieści. Mogę jeszcze dodać, że autorka stanęła na wysokości zadania i napisała pozycję w lekki, charakteryzujący ją sposób, co sprawiło, że nie zauważałam ilości przeczytanych stron i przesuwających się wskazówek na zegarze. 

Po lekturze mogę stwierdzić, że książka jest dopracowana pod każdym względem. Autorka nie tylko stworzyła spójną, autentyczną całość, bijącą emocjami i zmuszającą do refleksji, ale także przeprowadziła dokładny research tamtych lat. Ileż ja się dowiedziałam z tej książki! I to w ciekawy i nienachalny sposób. Nie miałam pojęcia o tym, że uważano, iż 10 papierosów dziennie w czasie ciąży to nie jest wcale dużo, ani o okropnych karach za poślubienie kolorowej osoby. 

Podsumowując, „Skradzione małżeństwo” to wspaniała, wciągająca, niezwykle dopracowana i ciekawa książka, którą musicie przeczytać. Jestem pewna, że nie będziecie się mogli od niej oderwać i będziecie pod wrażeniem zakończenia tej historii! 

        Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję wydawnictwu: 

poniedziałek, 22 października 2018

„Diabelski młyn” Darii Orlicz


Akcja powieści dzieje się w niewielkim nadmorskim miasteczku, które tylko na pozór wydaje się być sielskim miejscem. W rzeczywistości jest pełne osób bez skrupułów, którzy czasami nawet dla kaprysu krzywdzą innych. W pozycji tej znajdziemy różne zagadki - śmierć ciężarnej Litwinki, porwanie kobiety sprzed klubu fitness, gwałt turystki i szantaż miejscowego prawnika. Czy za tym wszystkim stoi jedna osoba? Odpowiedź na to pytanie musi znaleźć młodszy aspirant Krzysztof Bugaj, który boryka się z własnymi problemami - jest seksoholikiem rozdartym między rozchwianą emocjonalnie żoną a zaborczą kochanką. 

~*~

Muszę przyznać, że książka naprawdę mną wstrząsnęła. Jeśli spodziewacie się lekkiej i przyjemnej lektury to niestety - tutaj tego nie znajdziecie. „Diabelski młyn” to ciężka, trudna i wstrząsająca pozycja. Jest pełna moralnego brudu, tajemnicy, zakłamania oraz przelanej krwi. Autorka przedstawia nam kilku bohaterów. Mówiąc szczerze, czasami gubiłam się kto jest kim, ale ważne jest to, że każdy z nich jest „jakiś”. Każdy z nich ma wady, skrywa jakąś tajemnicę, ale przede wszystkim ma coś lub kogoś na sumieniu. Daria Orlicz nie boi się poruszać w swojej książce bardzo trudnych i kontrowersyjnych tematów. Nie jest to tylko zwykły kryminał. To także pozycja, która bierze na tapet temat pedofilii, zdrady, gwałtu, przedwczesnego macierzyństwa i uzależnienia od seksu. Generalnie książka ta jest bardzo autentyczna, jednak niektóre zachowania bohaterów wydawały mi się irracjonalne. Ponadto autorka postarała się o klimat pozycji - mroczny, tajemniczy, przerażający. 

W książce brakowało mi natomiast większego nacisku na zagadkę kryminalną i więcej zwrotów akcji. Oprócz tego, wszystko było na swoim miejscu - trzymanie w napięciu i wartka akcja. Nie nudziłam się ani przez chwilę.

Podsumowując, „Diabelski młyn” to dobra, trudna i ciężka książka o naiwnej ufności, za którą czasami trzeba zapłacić bardzo wysoką cenę, a nawet tę najwyższą. To również pozycja o dramacie tych, którzy zbyt pochopnie zapraszają do swojego życia obce osoby, które mogą to życie zrujnować. 



Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję wydawnictwu: 

http://www.harpercollins.pl/

niedziela, 7 października 2018

„Kontratyp” Remigiusza Mroza


Annapurna to ośmiotysięcznik, dziesiąty co do wysokości szczyt Ziemi. W drodze na nią ginie troje polskich wspinaczy. Jednak ekipy ratunkowe odnajdują tam tylko poskręcane, przysypane śniegiem liny, nic więcej. Po kilku tygodniach jedyna członkini wyprawy pojawia się na granicy nepalsko-tybetańskiej, po czym zostaje zatrzymana. Śledczy z Polski przywożą ją do kraju i oskarżają o morderstwo swoich towarzyszy. Nasuwa się pytanie - co wydarzyło się w drodze na Annapurnę? I skąd śledczy mają dowody, które obciążają wspinaczkę? Oprócz dojścia do prawdy Joanna Chyłka musi poradzić sobie z własnymi problemami i groźbami od człowieka, który twierdzi, że to on niegdyś zaatakował ją kwasem... 



Myślę, że nie ma co za dużo rozpisywać się o tej książce. Wiadomo - Mróz to klasa sama w sobie. „Kontratyp” to już ósma część cyklu o Joannie Chyłce. Jest to jednocześnie jedna z najlepszych części. Autor zdecydowanie utrzymuje poziom, a nawet daje nam jeszcze więcej. Wątek kryminalny - genialny. Obyło się na szczęście bez zbyt zagmatwanych zagadek. Książka trzymała w napięciu od początku do samego końca. Naprawdę nie mogłam się od niej oderwać czytając ją do 1 w nocy. Z niecierpliwością czekałam na TO zakończenie, o którym tyle się naczytałam. Kiedy zostały mi dwie strony, nadal czekała. Jedna strona - panika, gdzie to super zakończenie? Pół strony - nadal nic. Ostatnie kilka linijek? - wow! Jestem zmiażdżona i jak najszybciej chcę kolejną część. Jeśli zaś  chodzi o wątek obyczajowy - robi się ciekawie. I będzie ciekawiej, w to nie wątpię. 

Nie jestem jednak w stanie ocenić, czy książka jest poprawna merytorycznie. Zwyczajnie się na tym nie znam. Jednego jestem pewna - dużo się z tej książki dowiedziałam. Za każdym razem, gdy czytam pozycję Remigiusza Mroza jestem pod wrażeniem tego, ile pracy włożył w research do książki. Ogromne brawa i pokłony! 

Podsumowując, „Kontratyp” to genialna książka, po którą musi sięgnąć każdy to lubi tę serię. Jeśli jej jeszcze nie znacie- ja się pytam, na co Wy jeszcze czekacie? Jestem pewna, że można już odwołać ekipę sprzątającą - Remigiusz Mróz pozamiatał swoją najnowszą książką. 


Inne książki tego autora zrecenzowane przeze mnie:

Cykl z Joanną Chyłką:

Tetralogia z komisarzem Forstem:

Pozostałe: 

niedziela, 16 września 2018

„Rok we mgle” Michelle Richmond



Abigail jest narzeczoną Jake'a i razem z nim wychowuje jego sześcioletnią córeczkę - Emmę, którą uwielbia. Wiedzie im się nieomal jak w bajce, a Abby w końcu, po traumatycznej przeszłości, odnalazła spokój i miłość. Pewnego mglistego  dnia główna bohaterka wybrała się z Emmą na spacer po plaży. Jako zapalona fotografka zaczęła robić zdjęcia. Wystarczyło dłuższe spojrzenie w obiektyw, na nieżywą fokę, aby kobieta straciła z oczu córkę narzeczonego. Zrozpaczona Abigail nie miała pojęcia, co się stało z Emmą - czy została porwana, czy się utopiła, a może zaginęła gdzieś we mgle. Jedno było pewne - stała się tragedia. 

Poszukiwania dziewczynki trwały bardzo długo, na czym ucierpiał związek Abigail i Jake'a. Kobieta za wszelką cenę starała przypomnieć sobie każdy, nawet najmniejszy szczegół z tego feralnego dnia, robiła notatki, chodziła do hipnotyzera i na terapię. Nawet gdy Jake'a się poddał i pogodził się z utratą córki, ona nadal wierzyła i działała. Z jakim skutkiem? Musicie przekonać się sami. 

~*~

Ogólnie rzecz biorąc, książka nie przypadła mi do gustu i czułam ogromne rozczarowanie. Miałam dostać bardzo dobry thriller z ogromnym trzymaniem w napięciu - jak czytamy na okładce, a dostałam mdłą, nijaką powieść, nad którą się męczyłam i którą co stronę miałam ochotę odłożyć. Ja naprawdę się przy tej książce nudziłam. Zawiodła mnie przede wszystkim akcja, która była bardzo powolna i monotonna. Moim zdaniem można by wyciąć środek książki, bo to właśnie tam zupełnie nic się nie działo. Powieść jest pełna przemyśleń głównej bohaterki, których po pewnym czasie miałam dosyć. Nie ma tam zaciętych, dynamicznych poszukiwań Emmy, jakiejkolwiek zagadki, która przyciągnęłaby czytelnika, żadnych zwrotów akcji. Oprócz wyrzutów sumienia i wcześniej wspomnianych przemyśleń w tej książce nie ma nic. 

Ponadto bohaterowie nie wydawali mi się być autentyczni. Nie cierpiałam z nimi po stracie dziecka, nie rozpaczałam, nie byłam smutna czy poruszona. A wszystko to przez to, że z książki nie biły takie emocje, ja zwyczajnie nie czułam, żeby oni cierpieli. Jedynym plusem pozycji jaki dostrzegam, jest jej niewątpliwy klimat - mroczny, tajemniczy i mglisty, czasami wręcz przyprawiający o ciarki. 

Podsumowując, „Rok we mgle” to moim zdaniem przeciętna książka, przy której się niemiłosiernie nudziłam. Nudna, powolna, melancholijna akcja sprawiła, że nie raz miałam ochotę ją odłożyć. Uważam jednak, że pozycja ta, może znaleźć swoich zwolenników, więc ani jej nie polecam, ani nie odradzam. 

Premiera: 19.09.2018 r. 



Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję wydawnictwu:
 
http://otwarte.eu/

niedziela, 9 września 2018

„W żywe oczy” JP Delaney


Kłamstwo nie jest Claire obce ani straszne, bowiem kłamie zawodowo. Jest aktorką bez reszty wcielającą się w osobę, którą gra, a właściwie staję się tą osobą. Pracuje dla pewnej firmy prawniczej, a jej zadaniem jest demaskowanie niewiernych mężów i dostarczać żonom dowodów zdrady. Pewnego wieczoru dostaje zlecenie innego rodzaju. Potencjalny niewierny mąż, wykładowca Patrick Fogler, nie jest nią zainteresowany, nie ulega jej urokowi, a także jej manipulacji. Kiedy żona profesora zostaje zamordowana, życie Claire zmienia się o 180 stopni. Kobiecie zaproponowano rolę życia, a jej „partnerem z planu” jest właśnie Patrick, który zostaje oskarżony nie tylko o zamordowanie żony, ale także o serię innych zabójstw. Czy Patrick jest jeszcze lepszym aktorem i kłamcą niż Claire? 

~*~

Bo dość szybkim przeczytaniu „W żywe oczy” bezapelacyjnie mogę stwierdzić, że ta książka jest wspaniała! Nie spodziewałam się tego, że ten thriller aż tak mi się spodoba. Przede wszystkim jestem zafascynowana samym pomysłem na fabułę. Nigdy nie czytałam choćby trochę podobnej pozycji. Mogę więc stwierdzić, że nieszablonowość oraz oryginalność to ogromny atut tej książki. Jednak największą zaletą jest sposób jej napisania. Autor zdecydowanie nie zmarnował potencjału swojego dzieła. Akcja już od samego początku trzyma w napięciu i do samego końca pędzi galopem. Od książki naprawdę trudno mi się było oderwać i czytałam ją w każdej wolnej chwili. A to wszystko za sprawą prowadzenia fabuły i kreacji bohaterów. Delaney daje nam sprzeczne sygnały i wskazówki, bawi się z nami w kotka i myszkę, a przede wszystkim perfidnie wodzi za nos. Do samego końca nie byłam pewna któremu bohaterowi powinnam ufać, który mówi prawdę a który kłamie, który jest tym dobrym a który tym złym. Ta książka to prawdziwy rollercoaster emocji i sprawiła, że miałam ogromny mętlik w głowie, oczywiście w sensie pozytywnym. Na brawa zasługuje nie tylko kreacja bohaterów i to, że są oni genialnie wykreowani pod względem psychologicznym, ale także research autora. W książce możemy znaleźć wiele informacji na temat wierszy Baudelaire'a oraz psychiatrii. 

Ciekawą informację można przeczytać w Podziękowaniach. Dowiadujemy się stamtąd, że siedemnaście lat temu została napisana przez autora podoba powieść, o tej samej tematyce jednakże z innym tytułem i pod innym nazwiskiem. Thriller ten nie sprzedawał się najlepiej. Na szczęście sukces bestsellerowej „Lokatorki” umożliwił autorowi wydanie pozycji „W żywe oczy” - książki zbudowanej na tym pomyślę, co poprzednia, jednak z inną fabułą i konstrukcją postaci. 

Podsumowując, „W żywe oczy” to wspaniała książka, którą musicie przeczytać. Autor tak mąci nam w głowie i gra na emocjach, że od pozycji nie można się oderwać. Po tak udanej lekturze chce więcej! W najbliższym czasie koniecznie muszę sięgnąć po „Lokatorkę”. 


Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję wydawnictwu:
 
http://otwarte.eu/

niedziela, 2 września 2018

„W naszym domu” Jodi Picoult

Jacob Hunt jest nastoletnim chłopcem, cierpiącym na zespół Aspergera, czyli łagodną postać autyzmu. Nie potrafi wyrażać swoich myśli, ani uczuć, ma również trudności z czytaniem sygnałów społecznych. Na pierwszy rzut oka wydaje się być normalnym, elokwentnym chłopcem, o ponad przeciętnym poziomie inteligencji. Jednak tak naprawdę każde, nawet najmniejsze odstępstwo od przyjętej rutyny, wytrąca go z równowagi - chłopiec wpada w furię. Osoby z zespołem Aspergera bardzo często mają również obsesję na punkcie konkretnej dziedziny. W przypadku Jacoba jest to analiza kryminalistyczna. Chłopiec pojawia się w miejscach, gdzie prowadzone jest śledztwo, pomaga policjantom, podsuwa im rozwiązania. Dlatego też gdy prywatna instruktorka umiejętności społecznych Jacoba zostaje zamordowana, to właśnie chłopiec staje się obiektem zainteresowania detektywów. Wszystkie cechy zespołu Aspergera, takie jak unikanie kontaktu wzrokowego, dystans fizyczny, działają na niekorzyść Hunta, co skutkuje oskarżeniem go o morderstwo. 



„W naszym domu” to trzecia książka tej autorki, którą miałam okazję przeczytać. Poprzednie powieści bardzo mi się podobały i z lektury powyższej również jestem bardzo zadowolona. Łączy je natomiast jeden mankament. Moim zdaniem książki te są bardzo rozwleczone. Kilka razy miałam wrażenie, że fabuła od kilkudziesięciu stron stoi w miejscu, nic się nie dzieje. W powieści jest wiele wątków, dialogów, sytuacji, z których bez problemu można by zrezygnować, a książka nadal by na niczym nie straciła. Przez takie niepotrzebne „napchanie” fabuły, miałam wrażenie, że nigdy jej nie skończę, pozycja się ciągnęła i ciągnęła... 

Pomimo tej jednej, aczkolwiek dość dużej wady, książka naprawdę bardzo mi się podobała, szczególnie ze względu na sam pomysł. Czytając już kolejną pozycję tej autorki dochodzę do wniosku, że Jodi Picoult nie boi się trudnych i kontrowersyjnych tematów, które są naprawdę oryginalne. To chyba właśnie za ten aspekt sięgam po jej twórczość. Ponadto autorka w genialny sposób przedstawia bohaterów i relacje rodzinne z różnymi problemami. Ta książka, jak również inne, nie należą do książek lekkich, ale czyta się je z przyjemnością, oprócz jednego aspektu, o którym wspomniałam. 

Jodi Picoult w powieści „W naszym domu” poruszyła ciężki i wymagający dobrego research'u temat. Przedstawia nam chłopca cierpiącego na zespół Aspergera. Zanim przeczytałam książkę wiedziałam co nieco na temat tego schorzenia. Po lekturze wiem znacznie więcej. Oczywiście nie mogę ocenić tego, czy powieść jest poprawna pod względem merytorycznym, ale mogę Was zapewnić, że poznacie i zrozumiecie osobę z zespołem Aspergera. Autorka w dużej mierze skupia się również na bliskich Jacoba. Pokazuje, jak funkcjonuje taka rodzina, jakie panują w niej relacje i z jakimi problemami musi się borykać. Szczególne zainteresowanie wzbudza nie tylko postać matki Jacoba, ale także jego brata, który przez to, że cała uwaga rodzica skupia się na chłopcu z Aspergerem, on popada w kłopoty i to w dość poważne.  

Podsumowując, „W naszym domu” to bardzo dobra książka, z której dużo możemy się dowiedzieć o zespole Aspergera i to w przystępny, nienaukowy sposób. Pomimo jednej wady powieść bardzo mi się podoba i z przyjemnością sięgnę po pozostałą twórczość autorki. Krótko mówiąc - polecam. 



Pozostałe książki tej autorki zrecenzowane przeze mnie:

środa, 29 sierpnia 2018

Wyczekiwajki września 2018


Siemanko, Książkoholicy!
Jesień się zbliża wielkimi krokami. Wieczory stają się coraz dłuższe, a to oznacza... więcej czasu na czytanie! Po przejrzeniu zapowiedzi wydawniczych stwierdzam, że książek to nam na pewno nie zabraknie. Zapraszam Was na zestawienie pozycji, które przyciągnęły moją uwagę. Jednak ostrzegam - to są najbardziej obszerne Wyczekiwajki w historii bloga 😉

Natalia Sońska, Listy (nie)miłosne, Wydawnictwo Czwarta strona, 
Premiera: 05.09.2018 r. 

Dla wszystkich fanów książek Jojo Moyes i filmu "P.S. I love you".
Nareszcie polska autorka, która potrafi zawierać w swoich powieściach tyle emocji!
Była z nim naprawdę szczęśliwa. Planowali wspólnie przyszłość, mieli nawet spisaną listę rzeczy, które chcą zrobić razem. Jednak on odszedł, zostawiając tylko list. I rozpacz, którą ona jeszcze długo będzie nosić w sercu. Czy ktoś, kto od zawsze na nią czeka i jest gotów zrobić dla niej wszystko, dostanie swoją szansę?


                          JP Delaney, W żywe oczy, Wydawnictwo Otwarte,                                       Premiera: 05.09.2018 r. 
Spotkał ją. Uwierzył jej. Nie powinien.
Nawiąż rozmowę z wyznaczonym mężczyzną. Nie bądź za szybko bezpośrednia. To on musi złożyć propozycję, a nie na odwrót. Zarejestruj całą rozmowę.
Claire kłamie zawodowo. Wydaje się, że jest stworzona do roli, w którą się wcieli. Na zlecenie firmy prawniczej specjalizującej się w sprawach rozwodowych ma demaskować niewiernych mężów i dostarczać niezbite dowody ich zdrady. To ona ma dyktować reguły gry. Gdy „klientem” Claire zostaje interesujący profesor Patrick Fogler, stawka gwałtownie rośnie.
W grze gęstej od mrocznego uwodzenia, manipulacji i niedopowiedzeń role zaczynają się niebezpiecznie odwracać...

Anna H. Niemczynow, Zostań ile chcesz, Wydawnictwo Filia, 
Premiera: 05.09.2018 r. 
Kobieta z przeszłością i mężczyzna po przejściach, prawie jak w piosence Osieckiej.

Piękna, mądra, utalentowana i świetnie zorganizowana, Alicja zdaje się być perfekcjonistką. Tymczasem w środku jest rozbitą na milion kawałków zawiedzioną i oszukaną kobietą, próbującą na nowo zbudować jak najlepszy świat dla siebie i ukochanego dziecka. 
Również Maciej wydaje się człowiekiem, któremu nic nie brakuje. Jednak za zamkniętymi drzwiami ogromnego domu, każdego dnia zmaga się z doświadczeniem odrzucenia, podwójnej zdrady i oszustwa. 
Pewnego dnia ich drogi się krzyżują. Czy przygnieceni bagażem złych doświadczeń spróbują pokonać wzajemną nieufność? Czy miłość, o której oboje marzą, ma szansę się spełnić? Czy warto zaufać słowom, zostań ile chcesz?
Tę historię napisało samo życie! Książka Anny H. Niemczynow to urzekająca, ciepła i niosąca nadzieję powieść zainspirowana losami autorki.

Diane Chamberlain, Skradzione małżeństwo, Wydawnictwo Prószyński i S-ka,
Premiera: 18.09.2018 r. 

Jeden błąd, jedna pamiętna noc i życie Tess DeMello zmienia się na zawsze.

Rok 1944. Młoda Tess DeMello niespodziewanie zrywa zaręczyny z ukochanym mężczyzną i wyprowadza się z Baltimore do Hickory, małego miasteczka na południu Stanów Zjednoczonych, aby tam poślubić człowieka, którego widziała tylko jeden raz w życiu. Nowe otoczenie – teściowa, młoda szwagierka, przyjaciele domu, a także mieszkańcy Hickory – nie odnosi się przyjaźnie do obcej, która pojawiła się całkiem nieoczekiwanie i sprzątnęła jedną z najlepszych partii w mieście, bogatego właściciela fabryki mebli. Henry Kraft jest człowiekiem skrytym i melancholijnym, a po cichym i skromnym cywilnym ślubie małżeńskie życie młodej pary w zasadzie nie istnieje. Tess szybko zaczyna rozumieć, że wpadła w pułapkę bez wyjścia, tym bardziej że odchodząc, spaliła za sobą wszystkie mosty, a jej matka niedawno zmarła. W gęstniejącej atmosferze niechęci i sekretów życie wkrótce staje się nie do zniesienia. 
Kiedy w regionie wybucha epidemia polio, mieszkańcy Hickory zbiorowym wysiłkiem w ciągu zaledwie pięćdziesięciu czterech godzin uruchamiają w swoim mieście specjalistyczny szpital. Tess, dyplomowana pielęgniarka, wbrew woli męża zgłasza się do pracy i wśród pacjentów, przeważnie dzieci, na nowo odnajduje sens życia. Tymczasem postępowanie Henry’ego z dnia na dzień budzi w niej coraz więcej podejrzeń. Czy zdoła wyjaśnić tajemnice swojego małżeństwa i wyprowadzić swoje życie na prostą?

Remigiusz Mróz, Kontratyp, Wydawnictwo Czwarta strona, 
Premiera: 19.09.2018 r. 


W drodze na Annapurnę, jeden z najgroźniejszych szczytów na świecie, ginie troje polskich wspinaczy. Ekipy ratunkowe odnajdują jedynie przysypane śniegiem, poskręcane liny, ale nie trafiają na żaden inny ślad po grupie.


Kilka tygodni później jedyna członkini wyprawy pojawia się na granicy nepalsko-tybetańskiej, po czym zostaje zatrzymana. Polscy śledczy przewożą ją do kraju, gdzie ma odpowiadać za zabójstwo – okazuje się bowiem, że aby przeżyć w górach, doprowadziła do śmierci swoich towarzyszy.
Co wydarzyło się w drodze na Annapurnę? I skąd śledczy mają dowody obciążające kobietę? Oprócz znalezienia odpowiedzi na te pytania, Joanna Chyłka musi zmierzyć się z własnymi problemami i groźbami człowieka twierdzącego, że to on niegdyś zaatakował ją kwasem…

Michelle Richmond, Rok we mgle, Wydawnictwo Otwarte, 
Premiera: 19.09.2018 r. 
W gęstej mgle? W falach Pacyfiku? Na parkingu? W ciężarówce nieznajomego? Gdzie zniknęłaś?
Abigail i Jake wkrótce zamierzają się pobrać. Abigail jest młodą fotografką, która po tragicznej śmierci partnera układa sobie życie na nowo. Jake rozstał się z żoną. Samotnie wychowuje sześcioletnią córeczkę Emmę. Pewnego dnia Abigail wybiera się z dziewczynką na plażę. Kiedy robi zdjęcia, traci ją z oczu na kilkanaście sekund. Kilkanaście sekund, które zmieni się w najgorszy rok jej życia…

Daria Orlicz, Diabelski Młyn, Wydawnictwo HarperCollins, 
Premiera: 19.09.2018 r. 
Niewielkie nadmorskie miasteczko w pełni letniego sezonu to tylko na pozór sielskie miejsce. I tutaj są ludzie, którzy bez skrupułów, czasem jedynie dla kaprysu, krzywdzą innych.
 Czy za śmiercią młodziutkiej, ciężarnej Litwinki i porwanej sprzed klubu fitness blondynki stoją te same osoby? Kto brutalnie zgwałcił jedną z turystek i kim jest człowiek szantażujący rodzinę miejscowego prawnika?
Odpowiedź na te pytania musi znaleźć młodszy aspirant Krzysztof Bugaj – seksoholik rozdarty pomiędzy rozchwianą emocjonalnie żoną a zaborczą kochanką.
 „Diabelski młyn” to historia o naiwnej ufności, za którą trzeba czasem zapłacić najwyższą cenę, i dramat tych, którzy zbyt pochopnie zapraszają do swojego życia zupełnie obce osoby. To opowieść o ludziach, którzy pragnąc lepszego losu, nieświadomi zagrożenia, otwierają drzwi złu w najczystszej postaci.


Magdalena Witkiewicz, Nie ma jak u mamy, Wydawnictwo Filia, 
Premiera: 19.09.2018 r. 
Tęskniliście za Milaczkiem? Młodą kobietą, która nieustająco poszukuje miłości swojego życia? Milenka, którą pokochały polskie czytelniczki wraca po dziesięciu latach!
Sprawdźcie co wydarzyło się przez ten czas u ekscentrycznej Zofii Kruk, jak potoczyły się losy Milaczka i na kogo wyrosła rezolutna sąsiadka zwana Bachorem.
Kiedy tak naprawdę zaczyna się kryzys wieku średniego, czy jedwabna piżama to odpowiedni strój by wystąpić przed własnym szefem i czy łatwo jest zwolnić nianię i wdrożyć „Projekt Matka” to tylko niektóre z wyzwań, przed którymi staną bohaterki bestsellerowej serii o Milence.
Po przeczytaniu tej książki zapragniesz przytulić wszystkich, których kochasz!
Magdalena Witkiewicz jak zwykle uroczo, mądrze i z humorem opowiada o kobietach i ich życiowych rozstajach. O sile, która w nich tkwi i o wielkiej potrzebie happy endu. Daje swoim czytelniczkom to, co najcenniejsze: PRZYJAŹŃ, WSPARCIE I NADZIEJĘ, że warto wierzyć w dobre zakończenie.

19.09.2018 r. mają również wznowienie poprzednie części o Milczku. 



To by było na tyle. Cudowny będzie ten wrzesień. Które książki Was zaciekawiły?

Dobrego dnia, 


niedziela, 26 sierpnia 2018

„Metoda na wnuczkę” Marty Obuch


Adam Gryziewicz to dentysta, który po tym gdy spotkał kobietę swojego życia i został przez nią źle zrozumiany, jest zmuszony do udawania romantycznego artysty. Sprawa nie jest taka łatwa jak mogłoby się wydawać. Przede wszystkim dlatego, że jako artysta, Adam musi dysponować pracownią. Dodatkowo zobowiązał się do wykonania portretu, pomimo tego że nie potrafi malować. Kobieta, dla której dentysta stracił głowę jest mądra i bystra, również jest osobą zabieganą - musi znaleźć złodzieja obrazu, wyswatać przyjaciółkę i uchronić brata przed małżeństwem z zołzą, a także utrzeć nosa egoistycznemu pseudoartyście. Gdyby tego było mało, zza groby odzywa się prababcia Matylda...


~*~

„Metoda na wnuczkę” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Marty Obuch. Jak dotąd do takiego typu literatury podchodziłam dość sceptycznie. Bardzo często trafiałam na komedie kryminalne, które z założenia miały mnie śmieszyć, miałam przy nich dobrze się bawić, a tak naprawdę wprowadzały mnie w stan... zażenowania. W przypadku „Metody na wnuczkę” sytuacja wyglądała zgoła inaczej. Naprawdę bardzo dobrze się bawiłam! Były sytuacje, kiedy to śmiałam się do łez. 

Komedia napisana jest lekkim językiem. Czytałam ją z wielką przyjemnością i zaangażowaniem. To jest naprawdę pierwsza komedia kryminalna, która aż tak mi się podobała. Jest to spowodowane humorem autorki, który zdecydowanie do mnie trafia. Nie jest on wymuszony, dialogi są przezabawne, a sytuacje i zachowania bohaterów nie były żenujące. Odpoczęłam i odprężyłam się podczas lektury. Nie jest to jednak literatura górnolotna, o czym należy pamiętać. Ale na „odmóżdżenie” sprawdzi się idealnie. Bardzo polubiłam również bohaterów wykreowanych przez Martę Obuch. Każdy z nich jest inny, i czym innym mnie zaskoczył. Autorka na każdego z nich miała zupełnie odrębny plan i wykonała go w 100%. Oczywiście najbardziej polubiłam babcię Walerię i dziadka Andrzeja, którzy, moim zdaniem, wiodą prym w tej książce. 

Podsumowując, „Metoda na wnuczkę” to bardzo dobra komedia kryminalna, która gwarantuje dobrą zabawę. Nie jestem fanką takiego typu literatury, ale w tym przypadku zaskoczyłam się pozytywnie. Jest to idealna pozycja, aby odpocząć i się zrelaksować. Jeśli kiedyś będę potrzebować poprawiacza humoru w postaci książki, na pewno sięgnę po jakąś inną komedię Marty Obuch. 




środa, 22 sierpnia 2018

„Ostatni list od kochanka” Jojo Moyes

Książka „Ostatni list od kochanka” to już moje trzecie spotkanie z Jojo Moyes. Dwa pierwsze - „Zanim się pojawiłeś” i „Kiedy odszedłeś” bardzo mi się podobały (szczególnie ta pierwsza, bo uważam, że druga była pisana na siłę). Dlatego też z racji szału na „Ostatni list od kochanka” postanowiłam i ja zapoznać się z tą książką. I... żałuję. 

Ellie jest młodą dziennikarką „Nation”. Podczas swojej pracy natrafia na ślad romansu sprzed lat - młodej mężatki Jennifer i Anthony'ego, szorstkiego, ale zarazem wrażliwego reportera. Po ich miłości pozostały tylko listy. Czytając je, Ellie jest nimi zafascynowana. Postanawia więc poznać historię tego zakazanego związku i dowiedzieć się, jak się skończył. Czy historia miłosnego skandalu z przeszłości może zupełnie odmienić życie samej Ellie, która również w życiu prywatnym pełni rolę kochanki? 


Już dawno tak bardzo nie zawiodłam się na jakieś książce. Miała to być wzruszająca książka o uczuciach i sile listów miłosnych. Dla mnie niestety nie była. Pozycja ta nie wywołała we nie żadnych emocji - może oprócz tych negatywnych. Nie wzruszyłam się ani przez moment, nie uroniłam ani jednej łzy. Listy, które w założeniu miały dawać do myślenia i zmuszać do refleksji - mnie irytowały. Po prostu czytałam tę książkę (a raczej składałam literki, bo łapałam się na tym, że kompletnie się wyłączam) i czekałam, aż w końcu dobrnę do końca, bo męczyłam się przy niej strasznie. Czasami miałam ochotę ją odłożyć raz na zawsze  i przeczytać coś innego. 

Już od samego początku książka ta wydawała się być bardzo chaotyczna. Za dużo wątków, za dużo ludzi, za dużo retrospekcji i akcji toczącej się na wielu płaszczyznach. Gubiłam się w fabule jak nigdy. Dopiero gdzieś w połowie zaczęłam ogarniać w jakich latach powieści aktualnie dzieje się akcja. Ponadto wydaje mi się, że jest to typ książki, o której za chwilę zapomnę. Nie wniosła nic do mojego życia. Myślę, że za miesiąc nie będę w ogóle pamiętać o czym była, jak się skończyła. 

Czytając recenzje innych blogerek doszłam do wniosku, że jestem ewenementem - wszyscy tą książką są zachwyceni tylko nie ja. Być może jest to spowodowane tym, że w złym okresie życia po nią sięgnęłam. Nie wiem. Wiem tylko to, że autorka skutecznie zniechęciła mnie do sięgania po swoje pozostałe powieści, przynajmniej na razie. 

Podsumowując, nie mogę Wam tej książki polecić skoro mi się nie podobała. Ale bazując na opiniach innych myślę, że jestem jedną z nielicznych osób, które mają takie odczucia co do tej książki. Więc jeśli lubicie powieści Jojo Moyes - przeczytajcie. A jeśli czytałyście, koniecznie dajcie znać, co Wy na jej temat sądzicie. 

PS. Daje ocenę 5/10 tylko dlatego, że pomysł na fabułę miał potencjał i był dość oryginalny. 



Pozostałe książki tej autorki zrecenzowane przeze mnie: