środa, 30 listopada 2016

„Milcząca dziewczyna” Tess Gerritsen



„Milcząca dziewczyna” to już dziewiąty tom cyklu o Jane Rizzoli i Maurze Isles. Czy książka została utrzymana na poziomie ośmiu poprzednich? Tym razem autorka poruszyła dość specyficzny temat - chińskich wierzeń i sztuk walki.

Akcja powieści dzieje się w Chinatown, gdzie ma miejsce niewiarygodny incydent. Turyści, którzy podążali trasą Wycieczki z Duchami nie przypuszczali, że w krętych uliczkach oświetlonych czerwonymi lampionami znajdą coś więcej niż opowieści przyprawiające o gęsią skórę. Co znaleźli? Dłoń, która została ukryta za śmietnikiem. Po pewnym czasie zostaje również znalezione ciało martwej kobiety, do której ta dłoń należała. Kobieta ta ma idealnie gładkie brzegi poderżniętego gardła. Wskazuje to na nietypowe narzędzie zbrodni. A włosy znalezione na ubraniu być może należą do napastnika, który niekoniecznie jest człowiekiem. Bostońskie Chinatown skrywa wiele tajemnic i nierozwiązanych spraw. Wystarczy tknąć jedną z nich, by na jaw wyszły ukrywane przez lata kłamstwa... 


Mówiąc szczerze, „Milcząca dziewczyna” nie spodobała mi się tak, jak poprzednie części tego cyklu. Już sama fabuła mnie nie zainteresowała, choć autorce udało się stworzyć specyficzny klimat Chinatown. Nie potrafiłam „wgryźć” się w lekturę. Czułam, że byłam obok książki, a nie w samym środku. Jeśli chodzi o wątek kryminalny to owszem, jest bardzo dobry i dopracowany, jednak nie czułam się trzymana w napięciu, nie miałam wypieków na twarzy jak to zawsze bywa. Cóż, pozostało mi tylko powiedzieć, że mam nadzieję, iż słabsza książka była tylko incydentem, a kolejne będą znowu na wysokim poziomie. 

Co do kwestii językowej, autorka również i w tej książce posługuje się prostym, lekkim i przyjemnym językiem. Nie mamy tu zbędnych szczegółów i opisów - wszystko jest konkretne.  Na plus zasługuje również kreacja bohaterów, która jest niezwykle ciekawa i urozmaicona. Poza tym, szkoda, że autorka w książce umieściła tak mało scen z prosektorium, które tak bardzo lubię. 

Podsumowując, „Milcząca dziewczyna” to bardzo dobra książka, choć uważam, że są lepsze. Autorka porusza w niej dość oryginalne tematy, jakimi są sztuki walki i wierzenia chińskie. Jeśli ktoś się tym interesuje to polecam, a jeśli nie - również polecam.  

 

sobota, 26 listopada 2016

„Córka handlarza jedwabiem” Dinah Jefferies




Dinah Jefferies jest autorką bestsellera pt. „Żona plantatora herbaty”. W moje ręce trafiła najnowsza powieść tej autorki: „Córka handlarza jedwabiem” dzięki której przenosimy się do lat 50. XX wieku, kiedy to toczy się wojna między Wietnamem a Francją. 

Główną bohaterką powieści jest 18 - letnia Nicole, która jest pół Francuzką, pół Wietnamką. Dziewczyna zawsze żyła w cieniu swojej starszej siostry Sylvie. Czuła się odrzucona i niekochana przez ojca, który obwiniał ją za śmierć żony - matki Nicole. Z racji tego, że ojciec, handlarz jedwabiem, rozpoczął pracę u gubernatora, przekazuje firmę starszej córce. Nicole czuje się rozczarowana, bo jej przypadł tylko niewielki sklepik z jedwabiem w biednej wietnamskiej dzielnicy Hanoi. Skłócona z rodziną, przeżywa rozterkę próbując określić swoją tożsamość. Tymczasem trwa wojna. Francuzi walczą z Wietnamczykami, a Nicole nie wie, po której stanąć stronie. Utrudnieniem jest dla niej również fakt, że poznaje dwóch mężczyzn, którzy darzą ją uczuciem. Tran jest wietnamskim rebeliantem, natomiast Mark z całych sił wspiera Francuzów.
~*~
Autorka serwuje nam bardzo dobrą powieść. W realistyczny sposób przedstawia nam obraz wojny między Francuzami i Wietnamczykami. Bez problemu możemy wyobrazić sobie martwe ciała i krew. Autorka zagłębiła się również w polityczny aspekt wojny, który był w książce bardzo potrzebny. Warto również wspomnieć, że Jefferies w bardzo autentyczny sposób opisała życie w Wietnamie. Muszę przyznać, że widać, iż autorka bardzo się przyłożyła do tego aspektu, wykonała kawał dobrej roboty. 

Dinah Jefferies w bardzo sposób połączyła wątek wojenny z wątkiem miłosnym. Nicole jest rozdarta między dwoma mężczyznami, nie wie którego wybrać, i po której stronie się opowiedzieć. Wątek miłosny jest napisany ze smaczkiem, co sprawiało, że pomimo tematyki wojennej, książkę czytało się z przyjemnością. 

Podobał mi się również wątek skłócenia Nicole z siostrą. Dziewczyna zawsze czuła się niechciana i odrzucana. Widziała, jak ojciec faworyzuje Sylvie. Siostry nie potrafiły się dogadać. Kiedy już myślałam, że między nimi jest już wszystko w porządku, stało się coś, co ten porządek doszczętnie burzyło. Muszę przyznać, że ten wątek jest bardzo intrygujący. Z niecierpliwością czekałam, jak potoczą się relacje między siostrami. 

Podsumowując, „Córka handlarza jedwabiem” to nastrojowa opowieść z czasów kolonialnych o siostrzanej rywalizacji, mrocznych sekretach i miłości. To książka o poszukiwaniu szczęścia i swojego miejsca na ziemi. A to wszystko w otoczeniu krwawej wojny. Polecam!



Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego   serdecznie dziękuję wydawnictwu:
http://www.harpercollins.pl/

poniedziałek, 21 listopada 2016

„Uroczysko” Magdaleny Kordel


Nie wiem jak to się stało, że tak długo zwlekałam z zapoznaniem się z twórczością  bestsellerowej pisarki jaką jest Magdalena Kordel. Po dość długim czasie, zachęcona pozytywnymi recenzjami, a w szczególności promocją na znak.com.pl, przeczytałam pierwszą część z cyklu „Uroczysko” i... chcę więcej! 

Główną bohaterką „Uroczyska” jest Majka, której na samym początku książki zawalił się świat. Porzuca ją mąż, który narobił długów, przez co komornik chce odebrać jej dom. Życia nie ułatwia jej także córka, która wykorzystuje każdy powód, aby wszcząć awanturę. Kiedy Majka traci dach nad głową, a wszystko rozpada się jak domek z kart, postanawia wyjechać do Malowniczego - urokliwej miejscowości w Sudetach, aby tam, w spokoju zastanowić się nad swoją przyszłością. Czy Majka odzyska upragniony spokój? Czy jej córka Marysia zadomowi się w nowym miejscu? Czy obie odnajdą upragnione szczęście i miłość? 



„Uroczysko” to typowa powieść obyczajowa. Nie zaskakuje może fabułą, jest dość schematyczna i przewidywalna, ale muszę przyznać, że wcale mi to nie przeszkadzało. Magdalena Kordel oczarowała mnie tą książką! Powieść emanuje ogromnym ciepłem, optymizmem, nadzieją i niezwykłym urokiem. Czytanie powieści to ogromna przyjemność, a na serduszku robi się jakoś cieplej. Pomimo tego że głównej bohaterce wali się cały świat na głowę, w książce jest pełno humoru, który jak najbardziej przypadł mi do gustu. Nie był on wymuszony ani banalny, ale naturalny. 

Powieść Magdaleny Kordel jest napisana niezwykle lekkim i przyjemnym językiem. Nadal nie mogę wyjść z podziwu pióra autorki, która wręcz maluje słowem. Co więcej, powieść jest bardzo autentyczna. Głównie jest to spowodowane kreacją bohaterów, którzy są niezwykle prawdziwi, ciekawi i bardzo optymistyczni. Trzeba przyznać, że w książce pojawia się wielu bohaterów, jednak każdy z nich jest oryginalny, sympatyczny i wnosi coś ciekawego do fabuły. Autentyczność książki jest również spowodowana przedstawiem wsi przez autorkę - plotki, szybko rozchodzące się wieści - to typowe dla małych miejscowości. 

Autorce udało się zatrzymać mnie przy książce. Czytałam w każdej wolnej chwili, aby dowiedzieć się, co nowego u Majki. Powieść skończyłam z bólem serca... nie chciałam jej kończyć! Chciałam dalej czytać i delektować się lekturą. Na szczęście przede mną jeszcze dwie kolejne części, których naprawdę nie mogę się doczekać. Z ogromną przyjemnością wrócę do Malowniczego - jedynego takiego miejsca, gdzie radość rozjaśnia nawet najbardziej pochmurny dzień.

Podsumowując, „Uroczysko” to niezwykle ciepła, optymistyczna i pełna uroku książka o miłości, przyjaźni, wsparciu i poszukiwaniu szczęścia. Jest napisana barwnym językiem co sprawia, że czytanie powieści to ogromna przyjemność. Z całego serca zachęcam Was, abyście i Wy odwiedzili Malowicze

 

  Recenzja została napisana w ramach współpracy z portalem:

środa, 16 listopada 2016

„Tylko ty” Feredico Moccia


To nie jest moje pierwsze spotkanie z tym autorem. Wcześniej czytałam „Wybacz, ale będę ci mówiła skarbie”, a także oglądałam „Trzy metry nad niebem”. Autor nie zraził mnie do siebie, więc postanowiłam sięgnąć po jego kolejną książkę. 

Nicco jest Włochem. Jako najważniejszy cel ustalił sobie odnalezienie Ani - polskiej turystki, którą poznał w Rzymie, w której, rzecz jasna, się zakochał. Aby spełnić swoje marzenie, Nicco wyjeżdża do Polski. Podczas podróży towarzyszy mu przyjaciel - Gruby. Przed wyjazdem do Polski udaje się im zdobyć warszawski adres Ani, który niestety na miejscu okazuje się być nieprawdziwy. Na szczęście w centrum miasta mężczyźni natrafiają na wielki baner reklamowy z... Anią jako modelką. W taki właśnie sposób Nicco dowiaduje się, kim jest jego ukochana. Poznaje również agentkę Ani - Klaudię, która jest przebojową kobietą. To właśnie dla niej Gruby od razu traci głowę. Czy wspólnymi siłami przyjaciół, dojdzie do spotkania Ani i Nicco? 

Muszę przyznać, że dopiero podczas czytania zdałam sobie sprawę z tego, że „Tylko ty” jest drugą częścią powieści „Chwila szczęścia”, której nie czytałam. Jednak to nie miało żadnego znaczenia. Nie czułam, że mam jakieś zaległości w fabule, bo autor w bardzo dyskretny sposób wplatał nam najważniejsze i najbardziej znaczące dla fabuły wydarzenia z pierwszej części. Krótko mówiąc, jeśli nie macie pod ręką pierwszej części - nic straconego. 

Jeśli zaś chodzi o fabułę, to nie jest ona „odkrywcza”. Bardziej szablonowa i pospolita. Od razu można przewidzieć zakończenie i domyślamy się, że po drodze będą jakieś zawirowania, którym będą poddani bohaterowie. Co do języka, jakim posługuje się autor, to jest on lekki i przyjemny w odbiorze. Książkę czytałam bez najmniejszych problemów. Raziły mnie natomiast dziwne przemyślenia bohaterów, które nic nie wnosiły do fabuły, oraz dialogi - wręcz tandetne.

Sięgnęłam po książkę głównie z tego względu, że akcja będzie się działa w Warszawie. Byłam bardzo ciekawa jak autor poradzi sobie z opisem naszej stolicy. Niestety zawiodłam się. Ani przez chwilę nie czułam, że to właśnie w tym mieście znajdują się bohaterowie. Z wszelkich opisów można było wywnioskować, że autor nigdy nie był w Warszawie. O wspomnianych miejscach bez problemu można przeczytać w Internecie. To wszystko spowodowało, że książka stała się mniej autentyczna, a Warszawę można zamienić na każde inne miasto. 

Podsumowując, „Tylko ty” to mało oryginalna książka o miłości, przyjaźni i poszukiwaniu szczęścia. To powieść o tym, ile człowiek jest gotów poświęcić dla drugiej osoby. To lekka, mało wymagająca książka, która może umilić Wam wieczór. Ja jednak bardzo szybko zapomnę o tej książce... 



 

sobota, 12 listopada 2016

„Motylek” Katarzyny Puzyńskiej

 

To moje pierwsze spotkanie z twórczością Katarzyny Puzyńskiej. Czytałam wiele pozytywnych recenzji jej książek, więc w końcu i ja postanowiłam zawitać to Lipowa, w którym dzieje się wiele kryminalnych historii. Po lekturze mogę powiedzieć, że chętnie odwiedzę Lipowo po raz kolejny. 

W pewnej niewielkiej miejscowości koło Brodnicy - w Lipowie, zostaje znalezione ciało zakonnicy. Początkowo wszystkim się wydaje, że kobietę potrącił samochód, ale dalsze śledztwo pokazuje, że było to zabójstwo upozorowane na wypadek. Mija kilka dni i ginie następna osoba - zamordowana w sposób jeszcze bardziej okrutny. Ofiary nie wydają się być ze sobą w żaden sposób powiązane. Zaczyna się wyścig z czasem. Policja robi wszystko, aby jak najszybciej znaleźć zabójcę, zanim dojdzie do kolejnej tragedii. Śledztwo pokazuje, że zakonnica miała mroczną przeszłość, a przy okazji zostają odkryte tajemnice i grzeszki mieszkańców Lipowa, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego. 


 Zacznę od tego, że „Motylek” to nie czysty kryminał z krwi i kości. Puzyńska w genialny sposób połączyła wątki kryminalne z wątkami obyczajowymi. Z jednej strony mamy zabójstwa, trzymającą w napięciu akcję i ogrom tajemnic, a z drugiej - problemy w rodzinie, przemoc, niechciana ciąża i zdrady.Autorka doskonale wie, jak utrzymać czytelnika w napięciu. Co prawda na początku akcja jest powolna, można powiedzieć, że nic się dzieje. Na szczęście nie trwa to długo i za chwilę jesteśmy wprowadzeni w świat morderstw. Do samego końca nie wiemy kto jest winny. Autorka podaje nam sprzeczne wskazówki. Nie ułatwia nam zadania również fakt, że praktycznie wszyscy mieszkańcy Lipowa wydają się być podejrzani. 

Podobała mi się również kreacja bohaterów, do której autorka bardzo się przyłożyła. Są oni wyraziści, różni od siebie i pełni tajemnic. Każdy z nich ma sekrety i grzechy, o których nikt nie powinien wiedzieć. Wplątani są oni w różne intrygi co sprawia, że od książki nie można się oderwać. Za wszelką cenę chcemy dowiedzieć się o bohaterach jak najwięcej. Czytając inne recenzje  „Motylka” wiele osób zwracało uwagę na zbyt dużą liczbę bohaterów w książce. Owszem, autorka nie szczędziła nam nowych postaci, ale moim zdaniem to dodaje książce pewnej pełności. Nie wyobrażam sobie, żeby w książce miało zabraknąć jakiegoś bohatera. Każdy z nich jest tu potrzebny. Jedyny problem z bohaterami jaki miałam to ten, że notorycznie myliłam dwa nazwiska: Zaręba i Ziętar. Za każdym razem, gdy spotkałam się z którymś z tych nazwisk musiałam się zastanowić kto jest kim. 

Jeśli zaś chodzi o język, to oprócz tego, że autorka posługuje się dość krótkimi, nierozbudowanymi zdaniami, nie mam nic do zarzucenia. Ani przez chwilę nie miałam wrażenia, że czytam debiut. Przez książkę przebrnęłam w mig pomimo tego że liczy ona sobie 600 stron. Autorka oczarowała mnie również klimatem wsi - tak bardzo realistycznym. Doskonale wychwyciła wszelkie tradycyjne zachowania mieszkańców wsi, takie jak np. ciągłe plotkowanie. 

Podsumowując, „Motylek” to fenomenalne połączenie doskonale skonstruowanego kryminału z realistyczną, wielowątkową powieścią obyczajową. Książka trzyma w napięciu aż do ostatnich stron, kiedy to dowiadujemy się, kto jest mordercą. Z pewnością już niedługo sięgnę po kolejną powieść autorki z sagi o Lipowie pt. „Więcej czerwieni”. Mówiąc szczerze  - nie mogę się już doczekać. A tymczasem polecam Wam „Motylka”. 

 

poniedziałek, 7 listopada 2016

„Promyczek” Kim Holden


„Promyczek” to książka, o której słyszała chyba każda recenzentka książka. W internecie aż huczy od recenzji tej książki, szczególnie tych pozytywnych, bo właśnie z takimi zazwyczaj się spotykam. Dotąd przeczytałam tylko jedną negatywną recenzję tej książki. Zachęcana więc przez blogerki i ocenę na lubimy czytać stwierdziłam, że ta książka musi się znaleźć na mojej półce. I jak widzicie - znalazła się.

Tytułowy Promyczek to Kate - niewyobrażalnie pozytywna, optymistyczna, bystra, mądra i pełna życia dwudziestoparolatka. Jest tak nazywana przez swojego najlepszego przyjaciela Gusa, ponieważ pomimo tego, że Kate miała tragiczne dzieciństwo, zachowała pogodę ducha i rozpromienia wszystko wokół. Dziewczyna niestety nigdy nie wierzyła w miłość. Omijała ją szerokim łukiem. Wszystko się zmienia, gdy Kate wyjeżdża na studia do Grant, a na jej drodze staje olśniewający pod każdym względem Keller Banks. 


Nie zdziwię się, jeśli fabuła książki wyda się Wam banalna. Też uważam, że książka nie należy do oryginalnych. Mamy tutaj schematyczny problem i z pewnością schematyczne zakończenie. Jednak moim zdaniem książka broni się przede wszystkim przepięknym językiem, który już od pierwszych stron skradł moje serce. Autorka jest mistrzynią w opisach, w dialogach i w graniu czytelnikowi na emocjach. Podczas lektury śmiałam się, a przede wszystkim płakałam. Naprawdę trzeba mieć ogromny talent, żeby zwykłą historyjkę, jakich są tysiące na rynku wydawniczym, zamienić w arcydzieło, dosłownie!

Książka nie skupia się tylko na jednym problemie. Porusza również wiele trudnych tematów takich jak brak miłości ze strony rodziców, nietolerancja osób homoseksualnych oraz niechciana ciąża. Wszystko to sprawia, że książka wydaje się jeszcze bardziej ciekawa i zdecydowanie pełniejsza. Tego również (oprócz wspaniałego języka) brakuje podobnym książkom. Nie ma w nich innych, pobocznych wątków, które zainteresowałaby czytelnika. 

Jestem również pod wrażeniem kreacji bohaterów. Uważam jednak, że postać Kate jest lekko wyidealizowana przez autorkę i przesłodzona. Takie dziewczyny jak Kate nie istnieją na świecie. Pomimo tego bardzo polubiłam główną bohaterkę. Napełniała mnie energią i chęcią do życia, a przede wszystkim ogromnym optymizmem, którego mi brakuje. Dzięki Kate mój dzień stawał się lepszy.  Autorka oddała jednak cały realizm Kellerowi, który jest postacią niezwykle prawdziwą. To tajemniczy mężczyzna, który od samego początku intryguje i zachęca do bliższego poznania. Jego przeszłość jest bardzo ciekawa, ale przede wszystkim smutna. Uwagę przykuwa również Gus - najlepszy przyjaciel Kate. Jest to barwna postać, początkująca gwiazda rocka, która od razu przypadła mi do gustu. 

Narracja jest prowadzona z dwóch punktów widzenia - Kate i Kellera, gdzie tej pierwszej jest znacznie więcej. Bardzo lubię takie zabiegi, bo wszelkie rozmowy i zdarzenia czytelnik może poznać z dwóch perspektyw, co jest naprawdę bardzo przydatne i potrzebne. Należy również wspomnieć, że książka jest pełna tajemnic. O ile jedną z tajemnic Kate od razu można zgadnąć, o tyle tajemnica Kellera jest naprawdę zaskakująca.

„Promyczek” roztrzaskał moje serce na kawałki. Zakończenie, choć do przewidzenia, totalnie mnie rozkleiło, po lekturze nie mogłam się pozbierać. Autorka potrafi grać czytelnikowi na emocjach. Jestem pewna, że książkę zapamiętam na bardzo długo, a polecać będę każdemu. Niech nie odstrasza Was grubość książki. Pomimo tego że „Promyczek” liczy sobie prawie 600 stron, powieść czyta się bardzo szybko.

Podsumowując, „Promyczek” w 100% spełnił moje oczekiwania. Pokazał, że wszystkie pozytywne recenzje nie są wyssane z palca, a pod każdym względem zasłużone. Jest to pozycja napisana w wyjątkowo sposób, wzruszająca, rozrywająca serce na kawałki. Z całego serca polecam każdemu, kto lubi łzawe historyjki, a sama nie mogę się już doczekać, aż w moje ręce trafi druga część tej książki - „Gus”. 


środa, 2 listopada 2016

"Kasacja" Remigiusza Mroza

Z zapoznaniem się z twórczością Mroza czekałam naprawdę długo. Choć recenzje zachęcały, jak zwlekałam. Dlaczego? Bo to polski kryminał, a ja uwielbiam Tess Gerristsen... bo w tle gdzieś jest prawo, a ja z nim nie mam nic wspólnego... Ale z braku laku przeczytałam i... naprawdę nie żałuję. A nawet więcej - na "Kasacji" moja przygoda z twórczością Remigiusza Mroza z pewnością się nie skończy! 

Syn pewnego biznesmena zostaje oskarżony o okrutne zabójstwo dwóch osób, następnie miał siedzieć dziesięć dni, zamknięty w mieszkaniu w towarzystwie zmarłych osób. Wszystkie dowody obciążają młodego Langera. Rozwiązanie sprawy wydaje się więc oczywiste. Sprawę prowadzi Joanna Chyłka - pracownica znanej warszawskiej korporacji, bezwzględna i idąca w zaparte kobieta.  Pomaga jej młody aplikant - Kordian Oryński. Czy uda im się wygrać sprawę, zważywszy na to, że klient nie ułatwia im zadania? Nie przyznaje się do zabójstwa, ale także nie zaprzecza. Prowadzi własną grę, której zasady zna tylko on. Para prawników zostaje wciągnięta w intrygę, która może mieć nieprzyjemne konsekwencje dla wszystkich...



Zacznę od tego, że pomysł na fabułę jest naprawdę świetny i oryginalny. Nie czytałam jeszcze kryminału, który byłby prowadozny ze strony adwokata. Zazwyczaj była to policja albo detektywi. A tu proszę, coś nowego i świeżego. Książka trzyma w napięciu wręcz do ostatniej strony, a akcja z rozdziału na rozdział przyspiesza. Fabuła jest pełna intryg, manipulacji i przede wszystkim nieoczekiwnych zwrotów akcji, które książce nadają "tego czegoś". Dodatkowo, książki tej nie można przeczytać ot tak, na odczepnego. Zdecydowanie nie. Trzeba się przy niej maksymalnie skupić, inaczej się pogubimy. 

Ogromnym atutem książki jest także kreacja bohaterów, w szczególności Joanny Chyłki. Ja po prostu ją uwielbiam. Co to jest za kobieta! Mądra, odwazna, ambitna, wygadana i ekstrawagancka. A jej cięte riposty to mistrzostwo. Nie można się przy nich nie uśmiechnąć. Postać Kordiana również jest wspaniale wykreowana. Wyrazista, budząca sympatię i przede wszystkim realistyczna. Przechodząc do języka, to szczerze mówiąc mam mieszane uczucia. Z jednej strony lekki i przyjemny w odbiorze, z licznymi wulgaryzmami. Ale z drugiej - wyrafinowane słowa, których nikt nie używa w mowie potocznej i liczne zapożyczenia z angielskiego oraz z łaciny. O ile z tymi pierwszymi nie miałam problemu, o tyle z drugimi probem już był. Przydałyby się jakieś przypisy. Tak samo z prawniczym żargonem, którego w ząb nie rozumiałam. Język branżowy oraz elokwentne słowa sprawiają, że książka może wydawać się troszkę "sztywna". Ale to zależy od czytelnika. 

Podsumowując, "Kasacja" to znakomity prawniczy kryminał, koło którego fan kryminałów nie może przejść obojętnie. Zabawny i intrygujący, z zaskakującym zakończeniem. Remigiusz Mróz zaprasza nas do prawniczego świata pełnego manipulacji i intryg. Przyjmiesz zaproszenie? Powiem tylko, że naprawdę warto!